czwartek, 2 lutego 2017

La La Land

La La Land 2017

Damien Chazelle

9/10


Sweet American Dream

Miasto gwiazd, czyli sławne Los Angeles od pokoleń przyciąga tłumy młodych ludzi z cały stanów i nie tylko w nadziei na spełnienie swojego amerykańskiego snu. Pomimo przeciwności losu i kłód rzucanych przez życie pod nogi każdy podąża za marzeniem by osiągnąć coś, co wpiszę się w karty historii. Dokładnie taką historię dostajemy w La La Land od reżysera i scenarzysty Damiena Chazellea. 

Młodziutka Mia, grana przez cudowną Emme Stone trwa w pół jawie w pół rzeczywistości miasta gwiazd od sześciu lat. Tyle czasu już stara się zostać aktorką, biegając z castingu na casting a między czasie pracując w małej kafejce w samym centrum wytwórni filmowej. Każdego dnia niestrudzenie brnie przez aleję sław by pewnego dnia samej być gwiazdą, lecz czy do tego dojdzie? Ukazane jest jak bardzo wyobrażenia o byciu wielką aktorką brutalnie zderzają się z rzeczywistością. Z przesłuchania na przesłuchanie jest, co raz gorzej. Jest ignorowana, niedoceniana i często niewysłuchana do końca a na korytarzu już czeka tłum takich samych dziewczyn gotowych tak jak Mia walczyć o marzenie. Bezbłędnie w tą postać wpisała się Emma, na ekranie jest naturalna, gra przyjemnie dla oka a przede wszystkim prawdziwie. Zwyczajna dziewczyna z sąsiedztwa, z którą każdy może się identyfikować pragnąca zostać kimś.

Z drugiej strony dostajemy postać Sebastiana, w którą wciela się jak zwykle tajemniczy Ryan Gosling. Sebastian żyje całkowicie w świecie klasycznego jazzu. Pragnie by jego złota era powróciła znowu z wielką mocą. Przez to jego rzeczywistość jest trochę odrealniona. Potrafi całymi dniami przesiadywać pod klubem, który niegdyś był domem wszystkich wielkich artystów jazzowych, zbiera przeróżne pamiątki z tamtych lat marząc by pewnego dnia otworzyć własny klub, w który połączy wszystko to, co kocha. Gosling idealnie wpasowuję się w postać zamkniętego w swoim świecie pasjonata muzyki jazzowej, grając surowo, ale jednocześnie elektryzująco. Kolejny raz uskutecznia sztukę grania emocji bez ich okazywania.
.


Mia i Sebastian ciekawie zaczynają swoją znajomość, która później równie ciekawie się rozwija. Ukazane jest jak ewoluują ich postacie przez to jak nawzajem na siebie oddziaływają. Sceny gdzie razem tańczą nie są idealne tak samo jak ich śpiew i koniec końców ich relacja, lecz dzięki temu film nabiera tak pięknego uroku. Sprawiając wrażenie życia toczącego się tuż obok nas. Nie jest to typowy musical i nie ma tutaj typowego musicalowego zakończenia. Losy naszych bohaterów są przewrotne w końcu Mia wybiera swoją ścieżkę i Sebastian swoją pomimo głębokiego uczucia tkwiącego w nich muszą dokonać trudnego wyboru. Pamiętając o tym, że gdy Ty sam nie jesteś szczęśliwy nie jesteś w stanie uszczęśliwić drugiej osoby. Każde z nich zaczyna spełniać swój amerykański sen.


Reżyser Damien Chazelle przepięknie gra światłem i ruchem kamery. Ujęcia są bajeczne a kolory ukazywane na ekranie pasujące bezbłędnie. Dodatkowo niesamowita ścieżka dźwiękowa, którą po seansie ma się ochotę katować do upadłego. Historia jest poprowadzona gładko wspomagana genialną grą aktorską. La La Land bawi, wzrusza a przede wszystkim pobudza w nas nadzieję i pragnienia na spełnianie własnych marzeń i wzięcia życia w swoje ręce. Na koniec zostajemy uraczeni krótkim pokazem tego jak by to mogło być gdyby życie było filmem z wielkim Happy Endem. Jakby to każdy z nas chciał żeby właśnie tak kończyły się wszystkie historię. Jednakże życie jest życiem często wymagającym trudnych decyzji i tragicznych wyborów, którym trzeba sprostać. La La Land ma w sobie magię połączoną z codziennością.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz