piątek, 14 lipca 2017

It Comes At Night

To przychodzi po zmroku 2017
 Trey Edward Shults
8/10

Minimalistyczny koniec świata


 Trey Edward Shults w To przychodzi po zmorku postawił na ukazanie świata post-apokaliptycznego w zupełnie niecodziennym świetle. Odludzie, dookoła bezkresna przyroda, samotność głównych bohaterów, narracyjny minimalizm oraz enigma. Wszystko jest niewyjaśnioną zagadką. Opowieść zdaje się nie mieć ani początku ani końca. Widz pozostawiony jest sam na sam ze swoim umysłem. Klimat izolacji, osamotnienia oraz niewytłumaczalnego lęku towarzyszy nam już od pierwszych minut filmu i nie opuszcza aż do wyjścia z sali kinowej.

Historia rozgrywa się w samotnym domostwie otoczonym przez las. Paul (Joel Edgerton), Travis (Kelvin Harrison Jr.) oraz Sarah (Carmen Ejogo) staraja się przetrwać w niecodziennych warunkach. Wprowadzają w rytm swojego życia rutynę oraz zakres obowiązków tak by uchronić się jak najlepiej przed czyhającym złem. Jedną z najważniejszych zasad do przestrzegania jest nie wychodzenie po zmroku pod żadnym pozorem oraz pilnowanie by czerwone drzwi zawsze były zamknięte. Na myśl wytrawnemu kinomanowi przyjdą w tym momencie na pewno takie filmy jak Lśnienie, Coś bądź Blair Witch Project. Choć Shults nie wyreżyserował typowego horroru odchodząc od kluczowego opisu tego gatunku bardzo daleko nie budzi wątpliwości, że nieznanym potrafi idealnie wzbudzić w widzu atak paniki.

 Proza życia naszej trójki bohaterów zostaje najpierw dość mocno nadszarpnięta przez tragiczną śmierć ojcy Sarah a następnie przez pojawienie się tajemniczego mężczyzny Willa (Christopher Abbot), który przekonuje do siebie na tyle Sarah i Paula, że postanawiają dać schronienie jemu i jego żonie z małym synkiem. Od tego momentu głównie z Travisem, synem Saraha i Paula, dzieją się dość niepokojące rzeczy. Nastolatek ewidentnie poczuł się zafascynowany nowo przybyłą młodziutką żoną Willa, Kim ( Riley Keough). Co jest całkowicie zrozumiałe zwłaszcza,że 17-nastolatek został pozbawiony całego okresu odkrywania swojej płci jak i płci przeciwnej przez tajemniczego wirusa. Dodatkowo Travisem targają mocno niepokojące koszamry ,które pojawiają się co noc. Momentami gubimy się w tym co jest prawdą a co tylko jego marą senną.  

 Dwie rodziny skazane całkowicie na siebie przez 24/7 w obliczu strachu przed śmiercią. Współpracują ze sobą, wspierają się i żyją jednakże doza nieufności pojawia się bardzo szybko. Shults idealnie pokazuję jak cienka granica jest pomiędzy człowieczeństwem a poddaniu się zwierzęcym instynktom w pragnieniu przetrwania. Przetrwa lepszy, silniejszy i ten bardziej pozbawiony emocji. Dobrze wykreowane postacie, łagodne, momentami stoickie ujęcia podkręcają tylko klimat mieszkania niczym na bezludnej wyspie. A w końcu to co przychodzi po zmroku nie przychodzi ,ani z ciemnego lasu, ani z piekielnych czeluści to siedzi głęboko ukryte w każdym z nas i tylko czeka by przy sprzyjających warunkach pokazać się światu dziennemu.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz