Dziedzictwo.
Hereditary.
Reż. Ari Aster
9/10
Odziedziczony strach.

Wszystko zaczyna się w dniu pogrzebu mamy Annie Graham, która wraz
z mężem i dwójką dzieci udaje się na ostatnie pożegnanie.
Początkowo wydaję się, że każdy z Grahamów na swój sposób
radzi sobie z żałobą po ukochanym członku rodziny lecz z każdym
dniem co raz więcej trudnych do wytłumaczenia sytuacji gości w
życiu naszych bohaterów. Annie ( Toni Collette ) w sekrecie przed
resztą członków rodziny uczęszcza na spotkania grupy wsparcia.
Właśnie na niej dowiadujemy się, że na rodzinie Annie od pokoleń
ciąży jakaś niewytłumaczalna chciałoby się rzecz klątwa, która
prowadzi do chorób psychicznych i samobójczych śmierci. W tym
momencie może dać nam do myślenia dziedzictwo Annie i jakie ono
może mieć wpływ teraz na jej rodzinę gdy zmarła seniorka rodu.
Bądź może to zwyczajne zrządzenia losu i nie ma co wyolbrzymiać
?
W 33 minucie następuje seria wydarzeń, które wbijają w fotel.
Powietrze staję się duszne i ciężkie. Nie rozumiemy co się
właśnie wydarzyło i zaczynamy zastanawiać się do czego to
jeszcze wszystko może prowadzić? Niepokój czuć na skórze, który
jednocześnie nasączony jest przerażającym brakiem emocji, empatii
i spokoju. Jakby cisza przed burzą, która w końcu uderzy z
podwójną mocą. Peter ( Alex Wolff )syn Annie doświadcza coraz
bardziej straszniejszych wizji, których nie jest w stanie pojąć
swoim nastoletnim umysłem. Posiadający ogromny bagaż doświadczeń
staję się przerażonym i wylęknionym młodym chłopakiem. Jego
ojciec Steve (Gabriel Byrne) lawiruje pomiędzy nim a matką starając
się trzymać całą rodzinę w ryzach. Lecz niestety żadne z nich
nie jest w stanie wygrać z przeznaczeniem.
Ari Aster dobrze operuje napięciem i całą historią. Pomimo tego,
że film jest długi nie jest nużący. Wciąga co raz bardziej a
końcówka zostawia nas z niezła zagwozdką w głowie. Jest to jeden
z tych obrazów na którym należy skupić się i oglądać naprawdę
bardzo uważnie by zrozumieć wszystkie wydarzenia by złożyć je w
całość przy końcowych scenach. Dziedzictwo.Hereditary ma w
sobie zdecydowanie coś intrygującego począwszy od samego pomysłu
po końcowe wykonanie. Klimat wciągnął mnie na tyle mocno, że po
raz pierwszy od dawna przy oglądaniu horroru pojawił się strach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz